sobota, 18 listopada 2017

Najgorsze porady jakie usłyszeliśmy kiedykolwiek odnośnie szkoły

Hej kochani!
Dzisiaj przychodzę z dość nietypowym postem. Początkowo myślałam o czymś co dotyczyłoby różnych lifehacków specjalnie do szkoły. Jednak stwierdziłam, że takich postów jest masakrycznie wiele i mój najprawdopodobniej nie wyróżniałby się na ich tle. Opowiem wam za to o tym, jak niektóre z tych różnych porad zupełnie się u mnie nie sprawdziły.

Porada 1: Planuj skrupulatnie wszystko.

Wszystko zależy od osobowości. Niektórym może to pomaga, jednak w moim wypadku - nie. Lubię planować od czasu do czasu. Zapisuję sobie kiedy mam jaką kartkówkę, z czego muszę się nauczyć oraz co mam do odrobienia, ale planowanie wszystkiego co do godziny, powiedzmy 16 - obiad, 16:20 - sprzątanie pokoju to jak dla mnie wielkie NIE. Zbyt wiele czasu poświęcałabym wtedy na planowaniu, a można to wykorzystać o wiele produktywniej. Poza tym, nie zawsze na wszystko mamy wpływ. Wracam ze szkoły autobusem, a jak wiadomo z autobusami różnie to bywa. Gdyby okazało się, że dany kurs jest odwołany i muszę jechać innym, cały mój wysiłek w zaplanowanie tego dnia poszedłby na marne.
Nie mówię oczywiście o tym, że jakiekolwiek planowanie jest złe, ale nie dajmy się zwariować i wszystko róbmy z głową.

Porada 2: Ucz się jak tylko wrócisz do domu, czas wolny będzie później!

Nie, nie i jeszcze raz nie! Nasz mózg po wielu wyczerpujących godzinach w szkole potrzebuje odpoczynku. Gdy wrócimy ze szkoły najlepiej coś zjeść i odpocząć około godzinę. Później będzie nam się o wiele lepiej uczyło i wiedza do głowy wchodzi wtedy szybciej. Oprócz tego warto też wiedzieć, że nasz mózg przyjmuje informacje do 15 minut, następnie trzeba zrobić sobie chwilkę przerwy, nawet 3 minuty i znowu uczyć się przez 15 minut, w ten sposób zapamiętamy wszystko o wiele lepiej niż gdybyśmy przeznaczyli na to pół godziny bez ustanku.

Porada 3: Nie chodź na imprezy w trakcie trwania roku szkolnego! Takie rzeczy tylko w wakacje!

Oczywiście imprezowanie w trakcie tygodnia szkolnego, nie jest najlepszym pomysłem, ale od czegoś są wolne weekendy! Nie dajmy się zwariować, młodość jest tylko jedna i ucieka przez palce szybciej niż nam wszystkim się wydaje. Kiedyś trzeba się wyszumieć, a czas wakacyjny jest na to zdecydowanie za krótki. Wiadomo, że nie można popadać ze skrajności w skrajność i imprezować co weekend albo w dni robocze, ale jakieś wyjście ze znajomymi od czasu do czasu na jakąś imprezę wcale nam nie zaszkodzi.

Porada 4: Skup się jedynie na przedmiotach kierunkowych!

Nie, nie i jeszcze raz nie! Jeżeli jesteś w szkole średniej bądź w jakiejkolwiek szkole profilowanej to nie znaczy, że jedynym czego masz się uczyć są twoje przedmioty profilowane. Jestem na profilu humanistycznym, co nie znaczy, że mam uczyć się tylko polskiego, historii i WOSu! Matematyka, którą będę zdawać na maturze jest tak samo ważna, a i inne przedmioty wymagane są od nas tylko na poziomie podstawowym, czyli tak naprawdę są banalnie proste. Trzeba zatem to wykorzystać i mieć z nich jak najlepsze oceny, bo często są one tylko przez rok, a wystawione oceny końcoworoczne będą na naszym świadectwie maturalnym.

Porada 5: Znajdź sobie grupkę przyjaciół i tylko z nimi się trzymaj.

Fakt, znalezienie sobie grupy znajomych, z którymi ma się super kontakty jest naprawdę bardzo ważne, jednak nie należy wtedy mieć wrogich stosunków z innymi. Wystarczy być miłym i uczynnym, a na pewno uzyskamy sympatię rówieśników. A kto wie, co się kiedyś przydarzy w życiu? Lepiej jest otaczać się ludźmi, z którymi mamy dobre relacje niż tworzyć sobie wrogów.

Mam nadzieję, że mój post przypadł Wam do gustu. Wybrałam kilka porad i stwierdziłam, że do nich się odniosę. A wy? Jakie najgorsze porady odnośnie szkoły usłyszeliście? Pochwalcie się w komentarzach! :)

piątek, 16 października 2015

Nauka w praktyce

Za oknem pojawia się coraz częściej szare niebo. Dnie są coraz krótsze, a nauki coraz więcej. Ciągłe testy, kartkówki, odpowiedzi ustne, a czasu na naukę tak niewiele. Co zrobić żeby przyswajanie wiedzy było łatwiejsze? Postaram się wam w tym pomóc i przedstawię wam moje sposoby na naukę.

1) Zaczynamy od tego, że na naszym biurku powinien panować porządek. Kiedy jest inaczej - trudno nam się odnaleźć, później zapominamy spakować zeszytu, pacy domowej. I najczęściej kończy się to jedynką, a tłumaczenie "Odrobiłem, ale nie wziąłem zeszytu" nic nie usprawiedliwia. 

2) Musimy zorganizować swoją pracę. Robienie wszystkiego jednocześnie nie wyjdzie nam nigdy na dobre. Dlatego najlepszym sposobem jest robienie wszystkiego po kolei. Najłatwiej jest rozpisać sobie co musimy zrobić i kiedy już to wykonamy, zaznaczyć w jakiś sposób.
Np.:
Matematyka
Historia 
Geografia
Chemia
Fizyka
Wiedza o Społeczeństwie
Technika 

W ten sposób możemy odczytać, że matematyka, geografia i chemia są całkowicie odrobione i jesteśmy przygotowani z tych przedmiotów. Wiemy także, że z historii są jakieś braki, które musimy jeszcze uzupełnić, a pozostałe przedmioty nie zostały jeszcze opracowane.

3) Szybkie notatki są świetnym sposobem na przypominanie sobie o czym mamy nie zapomnieć. Osobiście bardzo lubię korzystać z podkładki, na której mam bloczek kartek. Robię tam dosłownie wszystko, notuję, zapisuję wszelkiego rodzaju definicje i organizuję sobie pracę.

Jak widzicie notatka jest bardzo chaotyczna i osoby postronne pewnie nie miałyby bladego pojęcia o co mi chodzi i po co piszę sobie ciągle jakieś przedmioty, notatki, terminy testów i kartkówek itd. Jednak uważam, że jest to na prawdę bardzo pomocne, bo kiedy mam taki bloczek codziennie na biurku, to mogę sobie wszystko przejrzeć i przypomnieć sobie o co mi chodziło gdy coś pisałam.

4) Segreguję wszystko przedmiotami. Pewnie nie jestem jedyną osobą, która ma masę kserówek. Często jest tak, że wkładamy je do przypadkowej książki i karta pracy z historii ląduje w podręczniku do matematyki lub odwrotnie. Łatwo jednak temu zapobiec. Wystarczy nosić codziennie zwykłą teczkę, a w niej kilka koszulek. Kiedy dostajemy tego samego dnia kartę pracy z fizyki i chemii, jedną wkładamy do jednej koszulki, a drugą do drugiej i w ten sposób nic nam się nie myli.



Osobiście mam w domu segregator, gdzie każdy przedmiot ma własną koszulkę. Wkładam tam długoterminowe karty pracy bądź jakieś pomoce dydaktyczne i w razie potrzeby wyjmuję je żeby nie nosić ich bezsensownie do szkoły, bo mój plecak i tak waży tony.

5) Przejrzyste notatki, kiedy przygotowujemy się do testu/kartkówki/lekcji. Kiedy sobie coś napiszemy od razu część tego zapamiętujemy. Dlatego zakreślacze i ładnie, starannie napisane definicje mogą być kluczem do sukcesu. Jest to raczej opcja dla wzrokowców. Słuchowcy mogą sobie dodatkowo przeczytać tą notatkę żeby łatwiej zapamiętać jej treść.


I to by było na tyle jeśli chodzi o moje sposoby na naukę, które udało mi się jakoś zgromadzić. Jeżeli korzystacie z któregoś z nich lub postanowicie skorzystać - koniecznie napiszcie mi o tym w komentarzu! =)

I na zakończenie coś śmiesznego. Pozdrawiam serdecznie moją nauczycielkę matematyki!


Miłej nauki!
 

środa, 2 września 2015

Back to school #2

Hej, dzisiaj przychodzę do was z postem, w którym postanowiłam udostępnić wam moje projekty planów lekcji. Starałam się postawić na prostotę, zawsze możecie sobie w nich coś tam pozmieniać, ale wydaje mi się, że w wersji jaką zobaczycie też nie wyglądają źle.

Plan numer 1:

Plan numer 2:
Plan numer 3:

I to by było wszystko jeśli chodzi o ten post, mam nadzieję, że plany lekcji przypadły wam do gustu. Przepraszam was też, że post nie jest jakiś strasznie długi, ale wydaje mi się, że nie ma raczej sensu opisywanie planów lekcji. Jeśli wam się podoba miło by mi było gdybyście zostawili po sobie komentarz, a jeżeli wykorzystacie mój plan to koniecznie o tym napiszcie żebym wiedziała, że moja praca nie poszła na marne! :)


poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Back to school #1

Hej kochani!
Wakacje upłynęły niemiłosiernie szybko, zresztą jak co roku, a szkolny dzwonek tylko oczekuje na nas, dlatego postanowiłam, że najwyższy czas na posty z serii back to school, czyli powrót do szkoły. Pewnie nie będzie dla was zaskoczeniem fakt, że serię rozpocznę moim haulem zakupowym. Starałam się jednak streścić go nieco, dlatego nie pokazywałam wam tu przyrządów geometrycznych, ołówków, nożyczek, kleju itp. Chodzi po prostu o to, że nie potrzebowałam kupna nowych, a nie wiem jaki jest sens w pokazywaniu używanych.


W tym roku zdecydowałam się na jeden brulion, reszta to zeszyty w miękkiej okładce. Powodem jest to, że w tym roku mam całkiem sporo przedmiotów, a mój plecak i tak waży całkiem sporo, dlatego zeszyty w miękkiej oprawie będą lepszym rozwiązaniem.

Zeszyt jest z biedronki, nie jestem w stanie określić ceny, ale wydaje mi się, że było to ok. 3 zł.

Kratka, 96k.
Następnie są trzy zeszyty, które kupiłam w przypadkowych sklepach, których nazw nie pamiętam. Urzekły mnie okładki, więc stwierdziłam, że nie będę się zastanawiać. Zeszyt "The sky is no longer the limit" i "Life is like photography. Always look on the bright side of things" mają po 80 kartek i kosztowały 2,98 zł. Kratka.
Zeszyt w kropki - 96 kartek, linie. Koszt - 2,40 zł.

Kolejne zeszyty będą przydatne do DIY, mają zwykłe jednokolorowe okładki. Były z promocji w Tesco "5 sztuk za 5 zł"

Kratka, 80k.
Trzy zeszyty do przedmiotów, które nie wymagają dużej ilości pisania. Ich okładki nie są piękne, ale tak to jest kiedy ktoś ci kupuje zeszyty, a ty siedzisz w salonie i wybierasz telefon. Kupione zostały w Tesco.

Kratka, 32k.
Dwa zeszyty przedmiotowe, kupione w Tesco. Miałam prawie identyczne w ubiegłym roku i bardzo fajnie mi się ich używało. Ich cena to ok. 2 zł.

Kratka, 60k.
Dwa zeszyty (na zdjęciu jest jeden, bo stwierdziłam, że nie ma sensu dodawać zdjęć dwóch, gdyż są po prostu identyczne) "czyste", które będą mi służyć do biologii i geometrii. Ich cena to ok. 2 zł. Mają po 96 kartek.

Ostatnim zeszytem będzie zeszyt do religii, uważam, że jego okładka jest przecudowna i po prostu nie mogłam się oprzeć. Kosztował ok. 1,20 zł. Na okładce w środku zapisane są różnorakie modlitwy, a każda strona jest ślicznie ozdobiona.

Kratka, 32k.













Nadszedł czas na przybory szkolne, będzie ich tutaj niewiele, bo stwierdziłam, że pokażę wam jedynie nowości, jednak jeśli będzie was to ciekawiło z pewnością wzbogacę ten post o zdjęcia moich przyborów z poprzednich lat.
Zakładki indeksujące kupione w Tesco, kosztowały ok. 4 zł.
Zakreślacze kupiłam w Biedronce, niestety ceny nie pamiętam i nie jestem jej w stanie nigdzie znaleźć.
Taśma klejąca, sztuk 2, kupiona w Tesco. Kosztowała ok. 6 złotych.
Moje ukochane długopisy z TOM4. Kosztowały ok. 2,40 zł za sztukę.













I to by było na tyle, jeśli post wam się spodobał i chcecie kolejne z serii #Back to school to liczyłąbym na jakiś komentarz, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać.